wtorek, 18 czerwca 2013

[1] sowiecki-szpieg.blogspot.com

Ach, czas na pierwszą ocenę w historii Pały Przeznaczenia. Nic tylko zatrzeć ręce i zawołać: Sowiecki szpieg! Widząc ten adres, wskoczyłam w swój wojskowy płaszcz, a na głowę wcisnęłam czapę czerwonoarmisty. Po chwili wahania weszłam do lodówki, żeby się nie spocić. Otworzyłam blog, a tam... tygrysia morda. Nawet dwie. O co chodzi? Czyżby sowiecki szpieg miał takie ładne oczka jak to tygrysiątko?

Przyznaję, że niezbyt zachęcające są szablonowe obrazki, które zajmują całą dostępną przestrzeń po wejściu na stronę. Żeby dostać się do treści, trzeba zawzięcie poprzewijać. Drogi Sowiecki Szpiegu, należy wziąć pod uwagę, że nie każdy ma tak fantastyczną rozdzielczość ekranu, jak Ty. Na dodatek nowoczesny sznyt obrazka nie pasuje do sawieckiego stukacza.

Zwracam uwagę na, niewidoczny na pierwszy rzut oka, link "Opowiadania". Ach, więc Twój blog to zbiór opowiadań, a nie zapiski sowieckiego szpiega! Soldat to tylko Twój nick. Proponuję, żeby wyciągnąć jakoś na wierzch ten link. On spina to, co dzieje się na blogu w sensowną całość, a cierpliwość do przebijania się przez kiepską nawigację mają tylko blogowi wyjadacze i oceniający.

Makaronizmy i trochę seksu

Na pierwszy ogień idzie krótki fanfick. Tak jest, w swoim profilu na PP napisałam, że na ten rodzaj literatury nawet nie splunę. Zanim jednak trafiłam na link "Opowiadania", zaczęłam czytać pierwszą notkę.

Ponieważ nie mam zielonego pojęcia o Skyfall, a nie zamierzam w tej chwili robić szczegółowego rozeznania, ocenię to opowiadanie tak, jakbyś wymyśliła je od A do Z. Tym bardziej, że przecież nie wszyscy odwiedzający Cię ludzie wiedzą kim jest Q czy Silva w oryginale.

Tytuł tej krótkiej serii to "Gold and diamond". Mam uczulenie na nieuzasadnione makaronizmy. Czy "Złoto i diament" brzmi naprawdę tak potwornie? Trochę kiczowato, ale nie mniej, niż angielski odpowiednik. Najpewniej taki wybór wynika z zasad fandomu, ale Pała nie zna litości. W tekście zauważyłam trochę niezręczności z rodzaju:
„Co mogę teraz zrobić?”. Potarł wtedy mocno oczy i odpowiedział sobie. „Nie nie mogę zrobić.”
Po "sobie" dwukropek i jak mniemam miałaś na myśli "Nie, nic nie mogę zrobić".
Najdziwniejszym, co spotkał, był europejski mężczyzna w chińskim szpitalu, który zażył cyjanowodór, by się zabić.
Chyba najdziwniejszym człowiekiem, jakiego spotkał. A jeżeli zażył cyjanowodór, to chyba nie dla przyjemności.

Kolejna niedogodność to wyśrodkowany tekst w drugiej części opowiadania. Także ta część zdaje się być pisana w pośpiechu, niedbale. Prawie same dialogi, zbyt jednostajnie. Przy okazji - piszemy "po czym", a nie "poczym". Też kiedyś miałam z tym problem, ale pomyśl tylko: co mogłoby znaczyć słowo "poczym"?

Dobra, koniec z rozwodzeniem się nad budową tekstu, czas przejść do jej treści. Pierwsza część zapowiadała coś interesującego, jakąś akcję, tajemnicę czekającą na rozwiązanie (pamiętaj, że dla mnie był to w pełni wątek wyrwany z kontekstu). Druga natomiast to typowy fanfick z rodzaju yaoi, inaczej mówiąc gejowskie mizianie, którego naczytałam się w gimnazjum. Ogromna prośba: jeśli decydujesz się na sceny erotyczne - opisz uczucia. Bez nich cały ten opis dzikiego seksu chrzęści w zębach jak piach.

Tagi pod tekstem natomiast są mistrzowskie. Mój ulubieniec to "zakochani morderczy skurwiele". I to nie jest ironia!

Mój drogi Sawiecki Stukaczu, zauważ, że poza drobiazgami powyżej, budowa tekstu jest dobra. Lekko przepływa przed oczami. Nie zmienia to faktu, że trzeba się szlifować.

Cichy Robercik brzegi rwie


W "Roberciku" suspens jest niezły i nie zdradzę go tutaj. A reszta... Reszta mogłaby być lepiej napisana.
Półtorej roku później byliśmy już małżeństwem.
"Półtora" roku. Naprawdę.
Dawałem się biernie poklepywać.
Jeżeli się dawał, to tylko biernie, hehe.

Znalazłam znowu trochę niedociągnięć z rodzaju "się" zamiast "cię". Popracuj nad przecinkami. Jeśli zdanie jest wtrącone - to podstawa. Tak jak w:
Anita od kiedy Tony zaczął biegać żąda podwyżki (...).
Poprawnie: Anita, od kiedy Tony zaczął biegać, żąda podwyżki.

Zauważyłam, że budujesz czasem zdania-tasiemce, z którymi sobie nie radzisz. Bez przecinków przy takich ani rusz. Jeżeli, na przykład, kilka razy w zdaniu występuje spójnik "i", po każdym następnym wstawiasz przecinek.
Byłem pisarzem, a jak wiadomo, istnieją na świecie nisze, w których czujemy się naprawdę dobrze. To głównie kawiarnie i puby.
Nisza może być rynkowa, ekologiczna. To bardziej zespół czynników niż miejsce, chyba, że mówisz o wnęce w budynku.

Jeśli chodzi o fabułę, brakuje mi opisu psyche głównego bohatera. Facet ciągle powtarza: "jestem dupkiem", ale ani go to ziębi, ani grzeje - tak jak mnie opowiadanie o nim. Ponieważ jednak budowa fabuły jest zmyślna, polecam Ci przeredagować tę opowieść za jakiś czas.

Rozjedź wszystkie kury

Tytuł tego opowiadania jest na tyle świetny, że awansował na śródtytuł w ocenie Twojego bloga.

Na fabułę miałaś fajny pomysł. Podoba mi się to, jak opisałaś zmagania niepełnosprawnego. To można było poczuć. Wątek z kurami też miodzio. Szkoda tylko, że próbując stworzyć obraz mściwego boga poszłaś po najmniejszej linii oporu - księża są szurnięci, ich owieczki jeszcze bardziej, a bóg karze za grzechy przez spychanie kalek za schodów. Mieszanka ciemnej strony katolicyzmu, uprzedzeń do religii i lekkiego pierdolnięcia, o których ciągle słyszymy w wieczornym dzienniku na Jedynce. I jeszcze ten moment, w którym nieszczęsny Jahwe zarzucił przypadkowym wersetem w oślepiającym świetle...

Słuchaj, Jahwe w Starym Testamencie był mściwy i zazdrosny. Ale coś mi się zdaje, że pisząc fanfick do Biblii, nie doczytałaś do końca oryginału. Chociażby ta scena z "objawieniem" właśnie - w Pierwszej Księdze Królewskiej, rozdział 19, wersety od 11b-12, czytamy: "A oto Pan przechodził, a wicher potężny i silny, wstrząsający górami i kruszący skały szedł przed Panem; lecz w tym wichrze nie było Pana. A po wichrze było trzęsienie ziemi, lecz w tym trzęsieniu ziemi nie było Pana. Po trzęsieniu ziemi był ogień, lecz w tym ogniu nie było Pana. A po ogniu cichy łagodny powiew i w nim był Pan". I to był właśnie ten krwawy Bóg. Ciosy z półobrotu zostaw Norrisowi, a bogom, jacy by nie byli, należy się trochę majestatu, bo inaczej robią się śmieszni. Jak wielkie pająki w filmach.

Jeśli chodzi o stronę techniczną tekstu, to znów parę niedokładności. A właśnie, zgrabniej brzmi, gdy modlisz się żarliwie, a nie głęboko.
Jeśli będziesz się głęboko modlił, ozdrowiejesz. – Fanatyczny uśmiech księdza skurczył się nieco, gdy Robert odwrócił głowę, aby spojrzeć na panią Martę. 
Pamiętaj, że kiedy piszesz dialogi w takiej formie, zdanie kończy się nie na cytacie z bohatera, tylko... na końcu zdania. "Jeśli będziesz się głęboko modlił, ozdrowiejesz – fanatyczny uśmiech księdza skurczył się nieco, gdy Robert odwrócił głowę, aby spojrzeć na panią Martę".

Stali na swoich zdrowych, silnych nogach i gapili się na niego z zaciekawieniem, z jakim przedszkolak obserwuje muchę z wyrwanym skrzydłem.

Tu akurat nie chcę się przyczepić, a pochwalić. Przyrównanie trafne i zgrabnie napisane.

Wyprute flaki w "zewnętrzu"


"Trupy rowne". Tytuł nieczytelny, bo z nieudanym neologizmem. Za to znów pomysł na fabułę świetny, wykonanie też niezłe. Chociaż przyznaję, że brakuje mi tu stanowczego zakończenia. Mam wrażenie, że jeszcze coś zostanie dopisane.
Szara ulica nadziewana smutnymi przechodniami.
Podobnie jak kawałek o musze, ten opis bardzo mi się podoba.
Patrzył na mnie rozogniskowanym wzrokiem. 
Jak rozumiem, miał zeza? Zogniskowany to inaczej skoncentrowany  Na przykład soczewka ma ognisko - tam, gdzie promienie się na niej załamują. Wzrok mógł być ognisty albo płomienny, czyli pełen uczucia.

Wierzę, że nie wierzę

To chyba jeden z lepszych Twoich kawałków - "Wiara". Trafne obserwacje, ciekawie ujęte. Zakończenie też dobre, podsumowujące:
Scarlett wierzyła w bezduszność Wszechświata i jak prawie każdy człowiek uważała, że koncentruje się ona bezpośrednio na niej.
To zdanie w prosty, lekki sposób dowodzi, że szanowna Scarlett zamykając się coraz bardziej - niczym Faust przekonując się, że z przyrostem wiedzy ma jej coraz mniej - nie zrozumiała jeszcze wszystkiego. Dla mnie to jedno zdanie opisuje ją lepiej niż wyliczanka, która je poprzedza.Scarlett, która wierzy, że nie wierzy. Zgorzkniała, ciężko pracująca geniuszka. Świetna postać.

Podsumowanie

Masz dryg do pisaniny i dobre pomysły, więc nie zmarnuj tego. Ćwicz. Pisz ile wlezie. Popracuj nad przecinkami. Czytaj po sobie i poprawiaj błędy wynikające z niedbałości. Spróbuj pójść w kierunku tego stylu, jaki uzyskałaś w pierwszej części "Gold and diamond" i w "Wierze". Te dwa opowiadania, jak dla mnie, są na mocną czwórę. Niestety, reszta trochę obniża statystyki.

Ocena: 3 +

Z najlepszymi życzeniami na drogę rozwoju,

Że Pała Mała

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz